kahve yada çay?
Często z moim Lubym popijamy. Ale nie byle co.
Mowa oczywiście o kawie i herbacie po turecku, bez których żaden Turek nie jest w stanie się obejść. Ja się jeszcze tak nie sturczyłam, ale jestem blisko.
Gdy poznałam smak tych aromatycznych, czarodziejskich napojów, zakochałam się i mój Luby musiał zwozić mi wszystkie sprzęty do parzenia ze swoich stron.
Polska kawa po turecku to ... "czibo" sypana do szklanki, zalana wrzątkiem i już.
A taka oridżinal turkisz kofi to już zupełnie inna bajka.
Pewnego razu koleżanka pokazała mi jak się to robi, a mi opadła szczęka.
Po pierwsze trzeba mieć cezve (czyt. dżezwe), czyli specjalny rondelek do parzenia, a także bardzo drobno zmieloną kawę. Za najlepszą w Turcji uchodzi Mehmet Efendi.
Zimną wodę odmierzamy filiżanką, z której mamy zamiar się napić, wlewamy do rondelka i wsypujemy 2 łyżeczki kawy na osobę, do tego cukier wedle uzniania, również sypany do rondelka.
Stawiamy na palniku i czekamy aż zobaczymy unoszącą się piankę. Tak, jakby mleko kipiało.
Od razu przechodzimy do nalania kawy do filiżanki. Jeśli są to dwie lub więcej osób, musimy odstawiać kawę na palnik, by utworzyć nową piankę dla pozostałych. Kawę serwuje się z zimną wodą. Jedni piją ją po każdym łyku kawy, by przepłukać usta, inni na samym końcu by popić fusy, które wypijają, kończąc napój.
To jest mój sposób, którego nauczyłam się od koleżanki i rodziny mojego Lubego.
Po wypiciu, nieodłącznym elementem rutuału picia kawy według mojej koleżanki jest... wróżba z fusów.
Należy pustą filiżankę nakryć spodkiem. Następnie unieść przed siebie i wykonać 3 koliste ruchy filiżanką ku sobie, a potem odwrócić szybko, by zawartość nie wypłynęła.
Teraz należy czekać, aż fusy spłyną i wystygną. Niektórzy kładą na odwróconej filiżance pierścionek, obrączkę lub monetę. Ma to na celu szybsze stygnięcie i opadanie fusów i oddanie swojej energii do środka.
Czas na odwrócenie filiżanki. Solidnie wypita kawa sprawi, że po ściankach ze wszystkich stron, pozostałości będą naciekać malując różne wzory, postaci, zwierzęta, krajobrazy i czego wyobraźnia jeszcze zapragnie.
Istnieje już mnóstwo aplikacji na telefon, które przepowiadają z fusów. Wystarczy zrobić kilka zdjęć wnętrzu filiżanki i wygenerować wróżbę. Ciekawa zabawa, pokazująca, że jest to traktowane w Turcji całkiem serio ;)
Herbatka, czyli çay (czyt. czaj), pita w Turcji jest litrami!! Według mnie, nie ma nic wspólnego z maczanym we wrzątku liptonem.
Podaje się ją w specjalnej szklaneczce, tzw. ince belli çay bardağı, czyli szklaneczka do herbaty o wąskiej talii ;) ;) Porównywana często do idealnej sylwetki kobiety.
Parzy się ją w dwupoziomowym czajniczku, tzw. çaydanlık (czajdanlyk).
Do dolnego wlewamy wodę, do górnego wsypujemy herbatę.
Czekamy aż się zagotuje, a następnie część wrzątku z dolnego czajniczka wlewamy do górnego. Stawiamy jeszcze na chwilę na palnik, by się zaparzyło.
Do szklaneczki nalewamy troszkę esencji i dopełniamy wodą, tak, by kolor herbaty był bursztynowo czerwony. Odstawiamy czajnik na wolniutki gaz i robimy nieskończenie wiele dolewek herbatki.
Uwaga! Herbata ta jest znacznie mocniejsza od popularnych torebek. Myślę, że z czasem żołądek się do niej przyzwyczaja, ale na początku sugeruję słabszą wersję. Słodzimy wedle uzniania, ale według mnie smaczniejsza jest ta bardziej słodka.
Zapraszam do zerknięcia, w czym ja przygotowuję i serwuję kawę i herbatę po turecku:
Mowa oczywiście o kawie i herbacie po turecku, bez których żaden Turek nie jest w stanie się obejść. Ja się jeszcze tak nie sturczyłam, ale jestem blisko.
Gdy poznałam smak tych aromatycznych, czarodziejskich napojów, zakochałam się i mój Luby musiał zwozić mi wszystkie sprzęty do parzenia ze swoich stron.
Polska kawa po turecku to ... "czibo" sypana do szklanki, zalana wrzątkiem i już.
A taka oridżinal turkisz kofi to już zupełnie inna bajka.
Pewnego razu koleżanka pokazała mi jak się to robi, a mi opadła szczęka.
Po pierwsze trzeba mieć cezve (czyt. dżezwe), czyli specjalny rondelek do parzenia, a także bardzo drobno zmieloną kawę. Za najlepszą w Turcji uchodzi Mehmet Efendi.
Zimną wodę odmierzamy filiżanką, z której mamy zamiar się napić, wlewamy do rondelka i wsypujemy 2 łyżeczki kawy na osobę, do tego cukier wedle uzniania, również sypany do rondelka.
Stawiamy na palniku i czekamy aż zobaczymy unoszącą się piankę. Tak, jakby mleko kipiało.
Od razu przechodzimy do nalania kawy do filiżanki. Jeśli są to dwie lub więcej osób, musimy odstawiać kawę na palnik, by utworzyć nową piankę dla pozostałych. Kawę serwuje się z zimną wodą. Jedni piją ją po każdym łyku kawy, by przepłukać usta, inni na samym końcu by popić fusy, które wypijają, kończąc napój.
To jest mój sposób, którego nauczyłam się od koleżanki i rodziny mojego Lubego.
Po wypiciu, nieodłącznym elementem rutuału picia kawy według mojej koleżanki jest... wróżba z fusów.
Należy pustą filiżankę nakryć spodkiem. Następnie unieść przed siebie i wykonać 3 koliste ruchy filiżanką ku sobie, a potem odwrócić szybko, by zawartość nie wypłynęła.
Teraz należy czekać, aż fusy spłyną i wystygną. Niektórzy kładą na odwróconej filiżance pierścionek, obrączkę lub monetę. Ma to na celu szybsze stygnięcie i opadanie fusów i oddanie swojej energii do środka.
Czas na odwrócenie filiżanki. Solidnie wypita kawa sprawi, że po ściankach ze wszystkich stron, pozostałości będą naciekać malując różne wzory, postaci, zwierzęta, krajobrazy i czego wyobraźnia jeszcze zapragnie.
Istnieje już mnóstwo aplikacji na telefon, które przepowiadają z fusów. Wystarczy zrobić kilka zdjęć wnętrzu filiżanki i wygenerować wróżbę. Ciekawa zabawa, pokazująca, że jest to traktowane w Turcji całkiem serio ;)
Herbatka, czyli çay (czyt. czaj), pita w Turcji jest litrami!! Według mnie, nie ma nic wspólnego z maczanym we wrzątku liptonem.
Podaje się ją w specjalnej szklaneczce, tzw. ince belli çay bardağı, czyli szklaneczka do herbaty o wąskiej talii ;) ;) Porównywana często do idealnej sylwetki kobiety.
Parzy się ją w dwupoziomowym czajniczku, tzw. çaydanlık (czajdanlyk).
Do dolnego wlewamy wodę, do górnego wsypujemy herbatę.
Czekamy aż się zagotuje, a następnie część wrzątku z dolnego czajniczka wlewamy do górnego. Stawiamy jeszcze na chwilę na palnik, by się zaparzyło.
Do szklaneczki nalewamy troszkę esencji i dopełniamy wodą, tak, by kolor herbaty był bursztynowo czerwony. Odstawiamy czajnik na wolniutki gaz i robimy nieskończenie wiele dolewek herbatki.
Uwaga! Herbata ta jest znacznie mocniejsza od popularnych torebek. Myślę, że z czasem żołądek się do niej przyzwyczaja, ale na początku sugeruję słabszą wersję. Słodzimy wedle uzniania, ale według mnie smaczniejsza jest ta bardziej słodka.
Zapraszam do zerknięcia, w czym ja przygotowuję i serwuję kawę i herbatę po turecku:
Dzięki! Bardzo fajne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń