Wakacje ahhh wakacje
Właśnie mija piąty dzień, kiedy to urlopuję sobie z turecką rodzinką. Sama nawet nie wiem czy wypoczywam, bo oszałamia mnie wszechobecny pęd tutejszego życia. To z pewnością aktywne wakacje!
Na tę chwilę mogłabym opisać swój urlop w trzech słowach: rodzina, jedzienie, samochód.
Dlaczego? Bo wszędzie, gdzie się wybieramy, zabieramy ze sobą rodzinę, co chwilę coś jemy, a jak nie jemy, to pijemy turecką herbatę lub kawę i baaardzo dużo czasu spędzamy w samochodzie, by przemieścić się z punktu A do punktu B, a to wszystko przez te stambulskie korki.... Trafik yaa.... Na przykład teraz, wracając do Stambułu z owej działki, toczymy sie z prędkością ciągnika. Żołądek mi się wywraca na drugą stronę od tego hamowania co chwilę. Od czasu do czasu pędzimy bocznym pasem dla karetek i policji, żeby wyprzedzić kilkanaście samochodów. Tureckie cwaniactwo :)
Do tej pory zaliczyłam odwiedziny większości krewnych, zakupy na Grand Bazaar, Błękitny Meczet, Aya Sofya, Polonezköy, kilka hipsterskich knajpek w okolicach Bebek, nocny rynek na wybrzeżu, kąpiel w basenie, romantyczny i jak dotąd jedyny sam na sam z moim połówkiem, spacer po plaży.
Dlaczego nie zaczęłam tej notki od zdania relacji w sprawie ostatnich wydarzeń? Bo będąc tu, nie zauważyłam, żeby działo się coś szczególnego w tej sprawie. Owszem, wprowadzili trzymiesięczny stan wyjątkowy, co oznacza dla mnie tyle, by mieć zawsze przy sobie paszport na wypadek kontroli. Na ulicach miasta powiewa mnóstwo tureckich flag oraz bilboardy z hasłem "Hakimiyet Milletindir" (w wolnym, bardzo wolnym tłumaczeniu tyle co Dominacja jest Narodem), a auta, przystrojone również flagami, ciągle trąbią i czasami wystaje z ich okien zgraja chłopców krzyczących i gwiżdżących jak na jakimś festiwalu. Tak to Turcy kochają swój kraj i swojego prezydenta. To chyba nie na mój polski rozum... Dlatego przyglądam się, ale nie komentuję.
Pozdrawiam!
Przepraszam, ogólnie super i ekstra, ale ja muszę spytać o jedno :D Jak było w Adampolu? Pogadałaś z kimś, czy wszyscy się przed Tobą skryli? :P
OdpowiedzUsuńNiestety nie spotkałam żadnego Polaka :) Kelnerka z kafejki mówiła, że wójt jest Polakiem i ogólnie większość mieszkańców, a Turków zatrudniają jako sprzedawców i kelnerów. Adampol jest pięknie położony wśród wzgórzy i lasów, ma piękny, duży park. Czuć tam polskość :)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, to Polacy już nie stanowią większości, niestety. Kiedy zaczęli sprowadzać pracowników, to ci przenosili się tam całymi rodzinami, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. A w jakiej kawiarni byłaś? Może w Polinie? :)
UsuńOjjj nie pamiętam nazwy. Taka, można powiedzieć, okrągła na zbiegu ulic.
UsuńHmm, to nie wiem ;)
OdpowiedzUsuń