z kafejki...

I tak oto siedzę sobie w jednej ze stambulskich kafejek w wietrzne ale upalne popołudnie. Niech wiatr nie ustaje, bo się stopię. 
Połówek umówił się z kumplem, którego nie widział ho ho ho i jeszcze dłużej to pomyślałam, niech sobie chłopy na spokojnie pogawędzą, a ja coś naskrobię. Wcale ich nie słucham, nawet nie patrzę w ich stronę. Widok mam piękny, popijam ciemnobursztynową herbatkę z dwiema kostkami cukru. Odpoczywam. Mocną tę herbatę mi przyrządzili. Chyba im się kapkę za dużo lunęło z górnego czajniczka.

Mam zamiar Wam pokazać zbiór moich suwenirów jakie przywiozę ze sobą do Polski.
Trochę się tego w tym roku nazbierało, bo dostałam również prezenty od rodziny i znajomych mojego Połówka. 
Spróbowałam również potraw, których w Polsce nigdzie nie zjem, chyba, że z przepisu, sama upichcę. Pewnie tak to się skończy, bo już tęsknie za ich smakiem. Jeśli się uda, to i z Wami się podzielę. No dobra, wiem, że mamy w Polsce tureckie knajpy, ale to nie to samo...

Moje wielke tureckie wakacje dobiegają końca, ale to nic... w domu czeka na nas nasz jedyny syn (mops o imieniu Borat). Strasznie za nim tęsknimy, bo mopsy mają to do siebie, że są wszędzie tam, gdzie ich właściciele. Nawet na chwilę nas nie opuszcza. Nawet na siku do WC. Serio. 

Do tego co tutaj, też będę tęsknić. Do wiatru, do morza, do widoku Azji z drugiej strony brzegu. Do wrzeszczących mew. 

Herbata się skończyła...





Komentarze

  1. Mój pies jest taki sam! Człowiek nic nie może w samotności zrobić. Ani skorzystać z toalety, ani wykąpać :D Baw się dobrze!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz